KOMUNIKACJA W MAŁŻEŃSTWACH ALKOHOLOWYCH – jak może się udać?

Dlaczego ciągle cierpię mimo to, że on przestał pić?
Dlaczego ona ciągle się czepia?-przecież nie ma już powodu.

 

Trudności małżeńskie to podstawowy problem, na który uskarżają się osoby współuzależnione i uzależnione nawet wtedy, gdy nie ma już alkoholu. A może właśnie wtedy, gdy go nie ma problemy w małżeństwie są możliwe do rozpoznania? Dokładnie tak jest. Problemy w malżeństwach alkoholowych zostają doświadczane i zauważane dopiero wtedy, gdy zostaje odstawiony alkohol. Alkohol bowiem nigdy nie był problemem! Alkohol tylko problmy „zamazywał”, uniemożliwiał dotarcie do nich i rozprawienie się z nimi. Lata picia najczęściej są powodem krańcowych zmian u obojga partnerów: alkoholik podlega zahamowaniom spowodowanym poczuciem winy, wynikającym ze świadomości własnego zachowania się w okresie picia a osoba współuzależniona wciąż jeszcze pamięta brutalność, zaniedbanie, niewierność oraz inne upokorzenia. Reakcje te mogą istnieć nadal, kiedy alkoholik zaprzestał picia i oboje małżonkowie mają nadzieję na odbudowanie pożycia. Często przygnębieni, żony lub mężowie, są przekonani o tym, że ich małżeńskie nieporozumienia są wyłącznie następstwem alkoholizmu, niezależnie od tego, czy alkoholik wciąż pije czy też nie. Alkoholizm jednak rzadko jest wyłączną przyczyną tych problemów i sama abstynencja ich nie uleczy.

 

Jakie sa zatem podstawowe problemy małżeńskie, ktore zwykle pojawiają się w małżeństwach alkoholowych po podjęciu terapii lub uczestnictwa w programie 12 Kroków przynajmniej jednego z partnerów?

 

Pierwszym z nich jest tendencja do funkcjonowania w małżeństwie w sposób charakterystyczny dla okresu picia. U alkoholika tendencja ta przejawiać się będzie przede wszystkim w unikaniu konfrontacji ze swoimi trudnymi emocjami, zwłaszcza gdy osoba uzależniona przez długi czas używała alkoholu czy doznań seksualnych do znieczulania się i uciekania od emocji. W efekcie tendencja ta związana będzie z unikaniem podejmowania odpowiedzialności, bo trudno być na prawdę odpowiedzialnym, gdy jest wiele do zrobienia w sprawie wyrażania emocji, dbania o swoje potrzeby, ale w taki sposób, który zakładałby odnoszenie ich do wartości, które są często dopiero w procesie odbudowywania, czy też w ogole tworzenia przez alkoholika swojej nowej hierarchii wartości. Charakterystyczna dla alkoholika w tym okresie będzie skłonność do popadania w poczucie winy w zwazku z konkretnymi, istniejącymi konsekwencjami picia i dotychczasowych zachowań.

Natomiast u żony alkoholika pojawiac się może nadmierna kontrola i brak zaufania w związku z zachowaniami męża, nawet gdy ma on najlepsze intencje, a także koncentracja na nim i nie zajmowanie się sobą. W związku z konkretnymi trudnymi faktami w przeszłości, które zaistniały w ich historii w zwiazku z piciem i zachowaniem partnera pojawia sie takze zwykle poczucie krzywdy i potrzeba uzyskania zadośćuczynienia lub odegrania się na partnerze za tamten trudny czas.

 

Drugim problemem małżeńskim jest nierozwiązany problem zadośćuczynienia, o którym u alkoholika sygnalizuje poczycie winy, a u współuzależnionej -złość i poczucie krzywdy, aktywizujące się nawet w neutralnych sytuacjach.

 

Innym problemem jest to, że alkoholizm może być nadal tematem tabu, a do przeszłości powraca się w momentach wzajemnej złości i napięć, natomiast na spokojnie oboje unikają mówienia o niej . Bardzo często uzależniony nie ma świadomości przeżywanego przez kobietę lęku, że ten może się napić, a współuzależniona nie docenia ważności tematu trzeźwienia, zamykając się gdy partner go podejmuje. W efekcie oboje mogą doświadczać poczucia niezrozumienia, bycia obok siebie.

 

Zdarza się także, że oboje mają sprzeczne oczekiwania, zwykle nie ujawniane. Na przykład partner będzie koncentrował sie w swoich celach na trzeźwieniu, natomiast współuzależniona będzie oczekiwała, że skoro mąż już nie pije, to musi więcej przebywać w domu

 

W tym czasie przestają być aktualne stare sposoby podtrzymywania poczucia własnej wartości dlatego on tak intensywnie poszukuje dowartościowania poza domem i podkreśla swoją ważność/np. ”ona jeszcze do mnie nie dorosła”/, natomiast żona udowadnia swoją ważność manipulując jego poczuciem winy. Jeśli i żona nie podejmie leczenia-pozostaje w sprawie samooceny skazana na siebie i doświadcza kryzysu/”wolałam kiedy piłeś”/

 

Zwykle pojawiają się trudności w komunikowaniu się ponieważ brakuje umiejętności wyrażania emocji i prowadzenia negocjacji, jest wiele tematów tabu/wspomnienia z okresu picia, współżycie seksualne/, rzadko mówi się o wzajemnych relacjach, a także pojawia się częste przeświadczenie, że druga osoba powinna się domyślać jak się czuje, czego potrzebuję, co przeżywam. W efekcie następuje albo oddalenie się od siebie, nuda, poczucie, że związek staje się jałowy, bądź narastanie wzajemnej irytacji i niezadowolenia.

 

Inną sprawą jest problem odzyskiwania kontaktu z dziećmi i wynikające stąd trudności małżeńskie. Poczucie winy-głównie u osoby uzależnionej oraz lęk przed odrzuceniem przez dzieci paraliżuje próby kontaktowania się z nimi na nowych zasadach. W rezultacie alkoholik /w poczuciu, że jest złym ojcem i nie potrafi tego naprawić/ zwraca się przeciwko żonie z zarzutami że je źle wychowuje, nastawia przeciwko niemu itp. Zdarza się, że zazdrość o stosunki z dziećmi bywa obustronna/żony też bywają zagrożone i opuszczone, gdy dzieci zbyt dobrze czują się z ojcem/.

 

Kłopoty seksualne u mężczyzn często przejawiają się w zaburzeniach potencji, bo tak określają swoje kłopoty mężczyźni, natomiast kobiety najczęściej narzekają na zbyt duże potrzeby swoich mężów. Mężczyźni doświadczając poczucie winy i lęków związanych z obrazem siebie jako mężczyzny wnoszą swoje trudności w obszar współżycia seksualnego.

Natomiast u kobiet występuje pozorna oziębłość, powstała w wyniku negatywnych doświadczeń z okresu picia oraz poczucie niedowartościowania, wynikające z przekonania, że nie jest dla męża ważna, że traktuje ją wyłącznie jako obiekt seksualny.

 

W tym czasie zdarza się korzystanie z substancji chemicznych przez żony, co jest to dla nich sposobem, by poradzić sobie z trudnościami emocjonalnymi/alkohol, leki/.

 

Niejednokrotnie występują zdrady i romanse ze strony partnerów. Źródłem tego typu sytuacji, komplikujących trzeźwienie są szczególnie te układy małżeńskie, gdzie żony się nie leczą. Alkoholicy po jakimś czasie na fali przełamywania izolacji od ludzi i uświadamiania sobie potrzeby bliskości szukają szczęścia w związku z kobietą, wobec której nie mają żadnych obciążeń z przeszłości.

 

Trudności w komunikowaniu się są jednym z wielu problemów małżeńskich, które pojawiają się w małżeństwach alkoholowych po podjęciu terapii jednego z partnerów i wpływają na dynamikę całej rodziny. Trudności te są wkomponowane w całą gamę innych problemów małżeńskich i występują w poszczególnych fazach trzeźwienia małżeństw.

 

Jakie to fazy?

 

Pani Ania Dodziuk wyróżnia trzy takie fazy, które pojawiają sie w trzeźwiejących małżeństwach:

I. Faza wahań

– obydwoje mają wątpliwości, czy jest to rzeczywiście podjęcie trwałej abstynencji

– koncentrują się głównie na alkoholu/sprawy małżeńskie na drugim planie/

 

II. Faza ulgi

– czerpią satysfakcję z samego faktu, że on nie pije

– koncentrują się na pozytywnych przeżyciach, są zadowoleni i nie widzą potrzeby zmieniania czegokolwiek w małżeństwie

 

III. Faza ujawniania się trudności

– są one nieuniknione/jt. obciążające dziedzictwo z okresu picia, sprzeczne oczekiwania, konieczność kształtowania nowego układu /

– oboje są podleczeni na tyle, by zdawać sobie sprawę z tego, że ich związek nie funkcjonuje dobrze, ale nie na tyle, by sobie z tym radzić

– tu często się rozwodzą

 

IV. Faza konstruktywnych zmian

– w wyniku pracy nad sobą i zdobywania nowych doświadczeń pojawia się coraz więcej nawyków i umiejętności sprzyjających dobremu porozumieniu

– w miejscu przeciwstawienia „rodzina a trzeźwienie”/z poprzedniej fazy/pojawia się uznanie jej ważności i świadome dążenie do poprawy sytuacji

 

Otwarciem drogi do pomocnych rozwiązań w zakresie trudności małżeńskich jest komunikacja oparta na uczuciu miłości. Komunikacja tego rodzaju polega na wzajemnym uświadomieniu sobie i uznaniu istotnej odrębności każdego z partnerów. Znaczy to także istotne zainteresowanie i wzajemną troskę o duchowy komfort partnera, chęć zaakceptowania w nim tego, co nie odpowiada poziomowi naszych wymagań i oczekiwań. Miłość taka wymaga również szacunku dla samych siebie i uświadomienie sobie własnych dodatnich cech. Przykazanie „Kochaj bliźniego jaj siebie samego” wskazuje jasno, że nie możemy kochać innych, dopóki sami nie poczujemy się godni miłości. Uświadamiamy sobie, że tak jak nie powinniśmy nigdy tyranizować innego człowieka tak i my mamy prawo nie podlega tyranii. Ostatecznie wszyscy podlegamy Sile Wyższej, która jest Przewodnikiem naszego życia.

 

Dlatego też świadomość własnej odrębności w dojrzałym funkcjonowaniu małżeństwa i rodziny jak i jej znaczenie w wychodzeniu z destrukcji alkoholowej czy koalkoholowej /współuzależnienia/jest tu niezwykle istotna. Pięknie o znaczeniu tej odrębności w dojrzałym rozumieniu miłości mówi Gibran Kahlil następującymi słowy:

 

Kwiatami na jednej łodydze jesteście i razem

pozostaniecie na zawsze.

Tylko białe skrzydła śmierci mogą was rozłączyć.

Zjednoczeni w ciszy Bożej pamięci.

W nim należycie do siebie, spowija was niebios

tchnienie.

Miłujcie się wzajemnie, ale nie czyńcie z miłości

więzienia.

Choć napełniacie wzajemnie swoje puchary,

z jednego kielicha nie pijcie.

Razem śpiewajcie i tańczcie radośnie, ale bądźcie

zawsze sobą, jak na lutni drgają struny oddzielnie,

choć grają tę samą melodię.

Darzcie się sercem, lecz nie bądźcie metą dla siebie,

bo tylko samo Życie może zaspokoić głód serca.

Wciąż razem bądźcie, ale nie za blisko, jak kolumny

świątyni, stojąc obok siebie,

jak dąb i cyprys, które na siebie cienia nie rzucają.

 

Każdy z nas jest odpowiedzialny za samego siebie i wobec drugiego/”nie możemy wedrzeć się do wnętrza głowy innego człowieka po to, by poprzekręcać w niej kółka tak, aby zachowywał się w sposób jaki uznamy za stosowny”/. Zastosowanie tego w osobistych stosunkach w małżeństwie pozwala każdemu partnerowi na swobodę bycia sobą i zachowanie własnego sposobu życia. To wyraźne uznanie odrębności każdego z nich nie tylko nie wytwarza pomiędzy nimi obcości, ale rodzi wzajemny szacunek i zaufanie, które są prawdziwymi podwalinami dobrego małżeństwa.

 

Co trzeba by było w praktyce zrobić aby posiadać tego rodzaju umiejętność?

 

Przede wszystkim trzeba rozpoznać jak ta komunikacja wygląda aktualnie, na czym polegają trudności w tym zakresie, w czym danej osobie jest trudno. Iluzją jest sądzić, że poprawi komunikację fakt, że wyuczę się kilku formułek dotyczących asertywnego zachowania, czy też nawet to przećwiczę. Jeżeli nasze urazy są głęboko w nas, to żadne umiejętności na to nałożone tych urazów nie zlikwidują, tylko pogłębią problem. Oczywiście umiejętności są ważne, ale w końcowym etapie pracy nad osobistymi trudnościami. Czasem za wcześnie przechodzimy do działania, im jeszcze dobrze rozeznamy swój problem. To tak, jakbyśmy już chcieli by „zapomnieć o wszystkim”, „by było już dobrze”. Ale nigdy nie będzie dobrze, jeśli unikniemy szczerego kontaktu ze sobą i z tym co dzieje w naszych uczuciach w związku z zachowaniem drugiej osoby. Nie będzie dobrze jeśli nie weźmiemy odpowiedzialności za pracę nad rozpoznanymi przez siebie swoimi własnymi problemami. Nie możemy też specjalnie przyspieszyć tego procesu.

 

Aby naprawić zatem relację między małżonkami pierwej należałoby naprawić relację w obszarze każdego z nich odrębnie. Ale aby to podjąć, to każda osoba w związku odrębnie musi mieć świadomość tego, co jest jej osobistą trudnością, problemem nad którym mogłaby się skupić. Indywidualna praca nad tymi trudnościami ułatwia na ogół porozumienie w małżeństwie i rodzinie, ale tylko rzadko się zdarza, aby robiło ją jednocześnie dwoje naraz.

Zgodnie jednak z założeniem Virginii Satir, odwołującym się do tego, że rodzina jest systemem, wystarczy, że jedna osoba w związku podejme pracę nad sobą, zmieniając swój stosunek do siebie, odzyskując szacunek i zaufanie, a wtedy „dotyka” to także drugiej strony, prowokując ją niejako do tego, aby doświadczała konfrontacji z tym, co dla niej trudne, aby przybliżała się do siebie, swoich rzeczywistych problemów i brała za nie odpowiedzialność.

 

(Problemy i fazy w trzeźwieniu małżeństw wg. A. Dodziuk-„ Trzeźwieć razem”;

 

opracowała A. E. Szumowska-psycholog, certyfikowany psychoterapeuta uzależnień)