DOM  POZA DOMEM

„Każdy punkt życia może być tym,od którego coś ważnego się rozpocznie. Trzeba o tym pamiętać, gdy jest bardzo ciężko i gdy bieg powszedniości jest już zbyt bezlitosny.”

Anna Kamieńska

 

Długo szukała swojego miejsca. Znalazła je poza granicami Polski. Zamieszkała w Wielkiej Brytanii, kraju, który stał się jej „domem poza domem”. Paradoksalnie jednak,to właśnie tam, z dala od miejsca w którym się urodziła,zaczęła doświadczać poczucia bezpieczeństwa i jakiegoś takiego wewnętrznego spokoju, za którym zawsze tęskniła przez te wszystkie wcześniejsze lata.Nie znalazła go ani wtedy, gdy jeszcze żył ojciec,ani potem gdy po jego śmierci próbowała za wszelką cenę uszczęśliwiać mamę i brata ,by uzyskać dla siebie choć trochę uwagi  i zainteresowania.

 

Teraz była na emigracji,więc nie u siebie.Paradoksalnie jednak-właśnie bliżej siebie. Wynajmowała  mały domek w jednej z biedniejszych dzielnic Birmingham. Znajdujące się w nim meble i przedmioty z odzysku dawały ogromną możliwość uruchamiania jej kreatywności i pasji tworzenia „czegoś z niczego”. Tu uczyła się żyć na „TU I TERAZ”,nie odkładać życia na potem.

 

Szła zadumana krętymi uliczkami zniedbanej dzielnicy,gdzie tylko gdzieniegdzie można było dojrzeć nieśmiało wychodzące różnokolorowe krokusy i żonkile ze zmarzniętej po zimie trawy.To kolejna wiosna w Birmingham  – myślała….Kolejna rocznica po odejściu taty.Minęło 15 lat od tego momentu, gdy o 5-ej nad ranem zadzwonił telefon ze szpitala i jakiś kobiecy głos po drugiej stronie sznura przekazał ostateczną wiadomość – „Pan Jan nie żyje”. Jej życie wywróciło się wówczas do góry nogami.Brakowało często potem ojcowskiego entuzjazmu,gdy odnosiła sukcesy i dzieliła się swoimi przedsięwzięciami i pomysłami. Często tęskniła za ojcem.

 

Byłby ze mnie dumny-myślała wracając dziś z pracy, która była jej wielką pasją i dawała dużo radości.Jednocześnie przypominała ze smutkiem  zupełnie inną postawę ojca wobec brata,którego ten tak często krytykował,czasem nawet ośmieszał.Tak jakby trudniej było ojcu kochać brata.Całym sercem była ze swoim bratem, ale chyba tylko jedynie Bóg o tym wiedział. Sam brat wcale nie był dla niej ani przychylny,ani życzliwy.To bolało..Starała się tego nie oceniać,a bardziej rozumieć…Myślała o bracie często tutaj na obczyźnie i może nawet wszystko zaczynała widzieć wyraźniej w tej podwójnej perspektywie –czasowej i terytorialnej.Często modliła się za niego,głęboko wierząc w to,że przecież nie ma modlitw niewysłuchanych…Pragnęła dla brata tego,aby zaczął żyć swoim własnym życiem,pragnęła tego,co od jakiegoś już czasu było jej udziałem-radości,poczucia sensu i spełnienia.

 

Myśląc dziś o ojcu,także w obliczu upływającego czasu,coraz częściej odkrywała ze smutkiem,że „ojciec żyje” nadal,szczególnie,gdy patrzyła na brata,który wyglądał prawie tak samo jak on-krępa sylwetka, podobne ruchy,tembr głosu i ten pośpiech,by zdążyć na czas-podsycany jakimś tajemniczym pragnieniem chłopięcego serca.By przede wszystkim zdążyć wszystko zrobić dla… swojej mamy.

 

Także dla ojca postać mamy( jego mamy) była ważna.Odszedł wcześniej niż ona. Była taka zażenowana na jego pogrzebie-matka na pogrzebie syna…..Tymczasem ojciec za życia tak się dla niej zawsze starał,tak pragnąc miłości i uwagi  jako jedyny z kilkorga rodzeństwa był zawsze wtedy,gdy go potrzebowała.Nie wiedział,że ten cenny pokarm pochodzi z innego źródła. Nie zdążył żyć…Miał wielki potencjał, jednak swoje talenty głęboko zakopał,nie w pełni zrealizował to,co mógł z nimi zrobić.

 

Kiedy więc teraz patrzy na swojego brata,który tak bardzo przypomina jej ojca, to jest w niej głęboki smutek. Chciałaby, aby się zatrzymał,aby spojrzał w głąb swojego serca i aby połączył fakty swojego życia z tym,co dostał w emocjonalnym posagu od taty.Bowiem ojciec zaoferował mu dokładnie tyle ile sam otrzymał.

 

Co to za spadek?To brak poczucia bezpieczeństwa.Życie w rodzinie alkoholowej, awantury, krzyki,chaos..Rodzice przedkładający rozrywki ponad obowiązki.Dzieci musiały przejąć odpowiedzialność za rodziców(dziadków)aby jakoś przetrwać.Właśnie ojciec był takim Dorosłym Dzieckiem,zastąpił dziadka będąc zastępczym partnerem dla babci,czyli swojej matki,którą się zajął, jakoś tak  szczególnie wtedy gdy dziadka już zabrakło.Wypalił się do cna….Ciągle żył nie swoim życiem,rozdarty między matką a swoją własną żoną i dziećmi.

 

Gdy patrzy więc na brata,to doświadcza poczucia jakby czas się zatrzymał,a tylko inne postacie zagrały w tej samej sztuce.Czyżby jej brat niósł na swoich barkach los ojca?Jego „grzechy” i jego niespełnienia?

 

Ze zdumieniem odkrywa także,że dzisiaj matka i brat jakoś dziwnie upodabniają się do tego wizerunku rodziców,który przecież wyraźnie pamięta sprzed lat,że wyglądają jak małżeństwo.Brat wydaje się być przy niej starszy niż normalnie,  natomiast ta 80-letnia kobieta tryska energią.I nie byłoby w tym nic złego zapewne,gdyby nie fakt,że w sercu tego –przecież jeszcze mimo wszystko –młodego mężczyzny jest prawdopodobnie wielka tęsknota za miłością i poczuciem bezpieczeństwa,czego ciągle szuka poprzez zasługiwanie i zarabianie na to między innymi u swojej matki.Ten brat poddaje się pewnej nieświadomej manipulacji,której dopuszcza się względem niego ta starsza kobieta.

 

Co nią kieruje?Co jest w jej sercu?Możliwe,że tam też jest zagubiona,głodna miłości  dziewczynka. Ciągle pamięta bolesne doświadczenia II wojny światowej i potężne krzywdy, które  były w tamtym czasie jej udziałem,mimo to,że umysł je częściowo wyparł.

 

Wracając do domu rozmyślała o tych wszystkich ważnych i kochanych przez nią postaciach.Naokoło pachniało wiosną.Wiedziała,że spisze te przemyślenia zaraz po powrocie.Niosła bowiem w sobie wielkie pragnienie dzielenia się sobą i tym co odkrywa w głębi swojej duszy,ale także pragnienie by przebić się przez wewnętrzne pogubienia tych,z którymi przyszło jej żyć w analogii do tego,które towarzyszyło jej jakiś czas temu,gdy z mozołem przebijała się do siebie próbując rozumieć swoją historię.Poniższe zdanie (cyt.za Remi Schappacher OP)obrazuje to,czego z serca życzyłaby dzisiaj wszystkim swoim bliskim,szczególnie bratu.”Jeśli odnajdziemy swoją historię,ona nada sens naszemu życiu,a wtedy przestaniemy się miotać we wszystkich kierunkach i kręcić się w kółko.Przestaniemy się miotać…”

 

Elżbieta N.